Rzeszów. Większość pracowników rzeszowskiego MPK uczestniczących w referendum opowiedziało się za jednodniowym strajkiem komunikacji publicznej.
To konsekwencja braku porozumienia dotyczącego podwyżek wynagrodzeń.
Nie wiadomo kiedy autobusy mogą nie wyjechać na ulice Rzeszowa i okolic. Związkowcy chcą jeszcze rozmawiać z władzami miasta, na porozumienie liczy też dyrekcja MPK.
Kością niezgody jest żądanie podwyżki w wysokości 500 zł doliczonej do podstawy wynagrodzenia z wyrównaniem od 1 września. Pracodawca zgadza się na taki wzrost płac, ale chce by podwyżka ta była w formie dodatku i obowiązywała od 1 października.
Związkowcy zapewniają, że nie chcą strajkiem utrudniać życia mieszkańcom, a żądane podwyżki dla pracowników są jedynie wyrównaniem stopy inflacji. Podkreślają też, że stawka tzw. wozokilometra jest obecnie niedoszacowana.
Prezes MPK Rzeszów Marek Filip mówi, że koszty m.in. paliw poszły mocno w górę i spółki nie stać na spełnienie postulatów związkowców. To wymaga większej dopłaty z budżetu miasta.
Zgodnie z niedawną decyzją radnych od listopada ceny biletów MPK Rzeszów wzrosną o 25 procent.
W referendum strajkowym ogłoszonym przez związki zawodowe wzięło udział 479 pracowników MPK Rzeszów czyli 75 procent załogi. Za jednodniowym strajkiem opowiedziało się 367 osób.
Data ewentualnego strajku ma być podana 5 dni przed jego rozpoczęciem.
źródło: PR Rzeszów