Szalejąca inflacja to efekt przede wszystkim tarcz finansowych i masowego drukowania pieniędzy, z pomięciem reguł zakazujących NBP finansowania zadłużania się przez rząd – przekonywali we wtorek przedstawiciele Konfederacji. Ich zdaniem, rząd chce „dolewać oliwy do ognia” programami osłonowymi.
„Przestrzegaliśmy, że stosowanie tarcz finansowych, a więc wrzucenie na rynek – według deklaracji rządu w tamtym czasie – 200 miliardów dodatkowym złotych, nie może przynieść innego rezultatu, jak ogromny wzrost inflacji” – podkreślił Bosak podczas konferencji prasowej w Sejmie.
Poseł przypomniał, że w marcu ubiegłego roku, gdy Konfederacja ostrzegała przed masowym „dodrukiem pieniądza”, inflacja (wg GUS) była na poziomie 3,1 proc. Według niego, taki „dodruk” skutkował „stworzeniem długu publicznego poza gospodarką budżetową”. „Dokładnie to zrobił premier Mateusz Morawiecki – wytworzył ogromny, dodatkowy dług poza gospodarką budżetową, niewykazywany w krajowej metodyce sprawozdawczości finansów publicznych, ale już wykazywany w metodyce sprawozdawczej według zasad Unii Europejskiej” – podkreślił.
Według danych, które przedstawił Bosak, w Polsce „deficyt w 2020 roku dla całego sektora publicznego wyniósł aż 161 mld zł, dług – obliczany zgodnie z metodyką UE – wzrósł aż o 290 mld zł, do 1,3 biliona złotych”. Bosak przypomniał jak działały tarcze finansowe, skąd były na nie pieniądze, i na tej podstawie ocenił, że dokonywało się to z „pomięciem konstytucyjnych reguł zakazujących NBP finansowania zadłużania się przez rząd”.
Według Bosaka, lockdowny doprowadziły m.in. do „znaczącego ograniczenia usług”, w efekcie konsumenci „nie mogli wydawać dodatkowych pieniędzy w sektorze usług, a więc wydawali je na dobra”. To z kolei doprowadziło nie tylko w Polsce do – jak mówił – „zakorkowania łańcucha dostaw i spadek podaży dóbr”, a ostatecznie do rosnącej wciąż inflacji.
Przedstawiciele Konfederacji ocenili, że również obecna polityka rządu Morawieckiego prowadzi do wzrostu inflacji, do utraty wartości polskiej waluty oraz zaapelowali – jak mówił mec. Jacek Wilk – „o zakończenie tego szaleństwa i epidemicznego powiększania zadłużenia”. „Rząd planuje jeszcze dolać oliwy do ognia, gdyż te wszystkie programy osłono to dolewanie kolejnych pieniędzy bez pokrycia, to zwiększanie skali inflacji” – ocenił Wilk.
Polityk przypomniał w tym kontekście główne postulaty Konfederacji zmierzające do ograniczenia cen. „Po pierwsze, likwidacja akcyzy i VAT na prąd i gaz, po drugie odrzucenie absurdalnego, unijnego systemu certyfikatów na emisję CO2” – powiedział.
Wilk wymieniał też postulaty z programu Konfederacji „Tanie paliwo”, sprowadzającego się do obniżki akcyzy, VAT i opłaty paliwowej oraz likwidacji opłaty emisyjnej. Apelował także o wprowadzenie zerowego VAT na podstawowe artykuły żywnościowe i likwidacji piętnastu „zupełnie niepotrzebnych podatków”.
„Rząd PiS w ciągu kilku lat zwiększył lub wprowadził 46 nowych opłat lub podatków, oczywiście nigdy nie nazywając ich podatkami. Ale one spełniają wszystkie reguły dotyczące podatków” – przekonywał prawnik. Jak dodał, „46 nowych podwyżek lub podatków, to jest absolutny rekord”. „Jeszcze nigdy tak nie było nie tylko w historii Polski, ale sadzę, że w historii świata” – podsumował Wilk.
W przyjętej w grudniu ub. roku przez Sejm ustawie budżetowej na 2022 r. przyjęto prognozę dochodów budżetu państwa w kwocie 491,9 mld zł, limit wydatków budżetu państwa na poziomie 521,8 mld zł i deficyt budżetu państwa w wysokości 29,9 mld zł. W ustawie tej przewiduje się wzrost PKB w ujęciu realnym o 4,6 proc., wzrost inflacji w ujęciu średniorocznym o 3,3 proc., wzrost przeciętnego rocznego funduszu wynagrodzeń o 7,5 proc., a wzrost spożycia prywatnego w ujęciu nominalnym o 9,2 proc.
Natomiast według prezesa NBP Adama Glapińskiego, średnioroczna inflacja CPI w 2022 r. wyniesie 7,6 proc., czyli więcej niż przewidywane 5,1 proc. w 2021 r. Prezes Glapiński mówił o tym w czwartek w wywiadzie dla Business Insidera. Według prezesa NBP, „maksymalny poziom inflacji CPI będzie miał miejsce w czerwcu 2022 r. (8,3 proc.), a następnie będzie ona się stopniowo obniżać – do 6,2 proc. w grudniu 2022 roku”.
W piątek (7 stycznia) GUS przedstawi szacunek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych w grudniu ub. roku. W listopadzie ub. roku – według GUS – inflacja wyniosła 7,8 proc. (r/r).
(PAP)