Pociąg ze Lwowa, którym w sobotę rano przyjechało około tysiąca Ukraińców, jechał do Przemyśla około 11 godzin. Powodem opóźnienia była najpierw awaria składu, a następnie uszkodzenie trakcji po stronie polskiej.
Jak poinformował PAP jeden ze strażaków pomagający uchodźcom w punkcie recepcyjnym na dworcu PKP w Przemyślu, trwa naprawa uszkodzonej trakcji, w związku z tym utrudnień można spodziewać się co najmniej przez pięć godzin. Zwykle pociągi pokonują trasę Lwów-Przemyśl około 2-3 godzin.
Wśród uchodźców, którzy przybyli do Przemyśla pociągiem ze Lwowa znalazły się trzy młode kobiety, kilkoro dzieci, w tym jedno niespełna roczne. Na parkingu przed dworcem wsiedli do busa, na szczecińskich numerach rejestracyjnych. Przyjechał po nich mąż jednej z kobiet – około 30-letni Andriej, Ukrainiec. W rozmowie z dziennikarką PAP powiedział, że pracuje w Szczecinie i tam zabiera rodzinę. Czeka tam na wszystkich dom.
Tatiana, jedna z kobiet, dodała, w drodze są od ponad 24 godzin. Wyjechali z Równego na zachodniej Ukrainie w piątek o wczesnych godzinach porannych. Podróżowali samochodem i później pociągiem. Przyznała, że na razie w mieście jest spokojnie. „Miasto nie zostało zniszczone, ale zbombardowane zostało lotnisko i skład broni. Nie wiemy, co będzie dalej” – dodała.
Wśród oczekujących na dworcu PKP w Przemyślu krążą osoby informujące o podstawionych pojazdach, którymi uchodźcy mogą udać się w głąb kraju i Europy, np. do Włoch.
Na parkingu przed dworcem oraz na drodze dojazdowej do Przemyśla widać samochody z rejestracjami z całej Polski. Nie brakuje też europejskich numerów rejestracyjnych.
Został podstawiony także przez czeskie linie kolejowe specjalnie dla uciekających przed wojną bezpłatny pociąg do Czech, do miejscowości Bohumin.
(PAP)