Jeśli chcemy mieć państwo, gdzie władza pochodzi z demokratycznych wyborów, gdzie funkcjonują demokratyczne instytucje, to nie można się oburzać, że państwo ponosi w tym celu pewne koszty – podkreślił w czwartek wicepremier Jacek Sasin.
Sasin w programie „Gość wiadomości” odniósł się do swojej wtorkowej wypowiedzi w TVN24. Chodziło o wyrok WSA sprzed dwóch tygodni ws. organizacji wyborów prezydenckich, które miały się odbyć 10 maja korespondencyjnie. Wicepremier i minister aktywów państwowych mówił wówczas, że premier Mateusz Morawiecki podejmował decyzje w tej sprawie, opierając się na podstawach prawnych. Przyznał, że Poczta Polska domaga się za podjęte wówczas przez spółkę działania rekompensaty w wysokości ok. 70 mln zł.
Na stwierdzenie prowadzącego program, że każdy Polak zapłaci zatem za wybory ok. 2 zł, Sasin odrzekł, że podobnie można analizować m.in. koszty poniesione przy naprawie awarii warszawskiej oczyszczalni ścieków „Czajka”. „Demokracja kosztuje” – powiedział Sasin.
„Procedury demokratyczne to są procedury, które wymagają pewnego wkładu pracy ze strony państwa, wkładu organizacyjnego. Każde wybory to są wielomilionowe koszty dla budżetu państwa, stąd to stwierdzenie że „demokracja kosztuje”. Tak ona rzeczywiście kosztuje, jeżeli chcemy mieć państwo, gdzie władza pochodzi z demokratycznych wyborów, gdzie funkcjonują demokratyczne instytucje – chociażby parlament – to nie można się oburzać, że państwo ponosi w tym celu pewne koszty” – mówił w czwartek Sasin.
Wicepremier przyznał, że „można ubolewać” nad tym, że „znaczna kwota pieniędzy, mówimy tu o 80 mln zł została wydana, mimo, że te wybory się nie odbyły”. Zwrócił jednocześnie uwagę, że wynikało to z wyznaczenia terminu wyborów, a tym samym powstało zobowiązanie dla wszelkich instytucji publicznych, by konstytucyjne terminy zostały dochowane.
Jak mówił Sasin, wiosenne wybory prezydenckie się nie odbyły, ponieważ, „opozycja postanowiła nie dopuścić do tego, by te wybory się odbyły”. Jego zdaniem takie działanie wynikało nie z troski o zdrowie Polaków w związku z koronawirusem, tylko z tego powodu, że kandydaci opozycji nie mieli żadnych szans na wygraną.
„Jeśli ktokolwiek powinien być w tej sprawie krytykowany, to ci, którzy swoimi działaniami, swoim bojkotem demokratycznych procedur doprowadzili do tego, że wybory, które powinny się odbyć wiosną, odbyły się w późniejszym terminie i że wszyscy ponosimy z tego powodu dodatkowe koszty” – powiedział wicepremier. (PAP)