Sławomir Mentzen/Konfederacja. Nie idziemy do wyborów po to, żeby usiąść przy jednym stoliku z PiS-em, PO czy z PSL-em.
Idziemy do wyborów po to, żeby im ten stolik przewrócić – przekonywał jeden z liderów Konfederacji Sławomir Mentzen podczas sobotniej konwencji w Warszawie. Podkreślał też, że w wyborach liczy na dwucyfrowy wynik.
Sobotnia konwencja Konfederacji, która odbyła się pod hasłem „Nowe otwarcie” zainaugurowała kampanię wyborczą ugrupowania.
Współprzewodniczący rady liderów Konfederacji, prezes Nowej Nadziei Sławomir Mentzen podczas swojego wystąpienia wskazywał m.in. na rosnące koszty życia, czy chaotyczne reformy podatkowe. Podkreślał też, że z każdym kolejnym rokiem społeczeństwo traci kontrolę nad swoim własnym życiem, co – jego zdaniem – szczególnie uwidoczniło się w czasie pandemii.
Polityk Konfederacji odniósł się też do raportu C40 Cities – stowarzyszenia burmistrzów blisko 100 miast, w tym Warszawy, zawiązanego, by przeciwdziałać kryzysowi klimatycznemu. Wśród rekomendacji w raporcie znalazło się m.in. ograniczenie spożycia mięsa, nabiału, zakupu ubrań, aut, czy podróży lotniczych.
„Tam według celu umiarkowanego mamy jeść 16 kg mięsa na rok, 50 kg nabiału, 8 sztuk nowych ubrań, samochodów ma być trzy razy mniej niż obecnie, a samolotem mamy latać raz na dwa lata, nie częściej, bo im to się nie podoba. (…) Chcą decydować o każdym naszym kroku, chcą śledzić każdy nasz ruch, chcą decydować, co jemy, co pijemy, co palimy, jak mieszkamy, czym jeździmy do pracy i jak często latamy na wakacje” – mówił dodając, że „ten świat wygląda jak Korea Północna”. „Ta przyszłość zakłada, że my będziemy niewolnikami” – ocenił.
Mentzen przekonywał, że „to my powinniśmy decydować o tym, jak ma wyglądać Polska, a nie eurokomisarze, europarlamentarzyści, czy uczestnicy forum w Davos”. „Jako naród mamy ogromny potencjał, ale tego potencjału nie wolno dusić, trzeba go uwolnić, tak żebyśmy mieli wszystkiego jeszcze więcej” – dodawał.
Zapowiedział, że Konfederacja uprości i obniży podatki, „tak, żeby wreszcie opłacało się pracować”, a także zlikwiduje zbędną biurokrację.
„Uczciwy Polak będzie miał pieniądze na to – jeżeli będzie pracował – żeby kupić sobie dom, dwa samochody, polecieć na wakacje, gdzie tylko będzie chciał, będzie mógł kupić tyle mięsa i zjeść ile będzie chciał, będzie mógł mieć tyle ubrań, ile tylko będzie chciał. Ja nie obiecuję, że coś wam dam, wręcz przeciwnie obiecuję, że nic wam nie dam, za to stworzymy takie warunki, w których sami sobie zarobicie na wszystko” – powiedział polityk.
Mówiąc o rozpoczynającej się kampanii wyborczej podkreślał, że Konfederacja idzie po dwucyfrowy wynik. „Idziemy po to, żeby wprowadzić dziesiątki posłów. Każdego dnia będziemy przekonywać Polaków do tego, że warto nam zaufać, że warto na nas głosować. Włożymy wszyscy bardzo dużo ciężkiej pracy” – zapewnił.
Zaznaczył przy tym, że Konfederacja nie idzie do tych wyborów po to, żeby usiąść przy jednym stoliku z PiS-em Platformą czy z PSL-em. „Idziemy do wyborów po to, żeby przewrócić im ten stolik i my im ten stolik przewrócimy” – przekonywał.
Współprzewodniczący rady liderów Konfederacji poseł Krzysztof Bosak podkreślał, że nadchodząca kampania wyborcza rozstrzygnie nie tylko o przyszłości Konfederacji, ale także o przyszłości Polski. „To Konfederacja jest nogą wstawioną między drzwi tego układu, który miał się domknąć. Tu miało nie być miejsca na żadną ideową prawicę” – mówił.
„Jesteśmy w tej kampanii wyborczej, będziemy w debatach – choćby nas cenzurowali – wykonamy swoją pracę, dlatego, że od nas zależy, jaki w Polsce scenariusz będzie realizowany. Czy będzie to scenariusz staczania się po równi pochyłej w coraz większą otchłań głupich, absurdalnych, szkodliwych regulacji (…), czy wprowadzimy Polskę na trudną, ale możliwą ścieżkę stopniowego odrodzenia. Odrodzenia społecznego, gospodarczego i politycznego” – przekonywał.
Bosak poinformował, że powołany został już sztab wyborczy, na czele którego stanął Robert Winnicki z Ruchu Narodowego. „Zrobimy wszystko, żebyśmy odnieśli sukces w tej kampanii wyborczej, żeby to był wynik kilkunastoprocentowy, żebyśmy w kolejnym Sejmie mieli klub” – mówił.
Ocenił przy tym, że „nie jest to łatwa misja”. „Nasi wrogowie są bardzo wpływowi (…). Przeciwności, z którymi musimy się zmierzyć, wielu ocenia jako niemożliwe do pokonania. (…) Ale my sobie poradzimy, bo gra toczy się o wielką stawkę” – wskazywał Bosak.
Zdaniem polityka Konfederacji, dziś „tracimy kontrolę nad swoim losem, szansę na dobrobyt, stabilność materialną, czy wolność”. Mówił też o poczuciu zmęczenia i zażenowania tym, jak obecnie wygląda polska klasa polityczna, Sejm i debata.
„Odrzucamy złodziejstwo rządów Platformy, arogancję, poczucie wyższości, bezczelność, ale odrzucamy też ten paździerzowy etatyzm rządu PiS, populizm socjalny, arogancję i bezczelność w innej odsłonie, próbę kupienia Polaków za ich własne pieniądze” – podkreślał.
Konfederację tworzą obecnie trzy formacje: Nowa Nadzieja (dawniej KORWiN), Ruch Narodowy i Konfederacja Korony Polskiej.
W piątek, 10 lutego, poseł Artur Dziambor, prezes Wolnościowców poinformował, że został usunięty z Konfederacji przez sąd partyjny. W poniedziałek opuszczenie Konfederacji ogłosili dwaj pozostali posłowie należący do partii Wolnościowcy Dobromir Sośnierz i Jakub Kulesza.
(PAP)