Mimo utrudnień związanych z wojną na Ukrainie i czasowym zamykaniem przestrzeni powietrznej, znów można turystycznie latać paralotniami nad Bieszczadami.
Ostatnio nie było to możliwe, także ze względu na pandemię.
W Bieszczadach i okolicach jest kilka lądowisk.
Z Postołowa koło Leska można latać na unikatowym sprzęcie – dwuosobowej motoparalotni, skonstruowanej i wykonanej przez miejscową fundację Prowing. Wykorzystuje ona płócienne skrzydło o powierzchni 35 m2, które ma pół tony udźwigu. Przymocowany do niego, zbudowany z rur wózek napędza silnik o mocy ponad 80 koni mechanicznych.
Jak mówi pilot Wacław Kuzło, lot bez kabiny daje niezapomniane widoki i wrażenia i nie ma dwóch takich samych podróży. W locie można wyłączyć silnik, co daje dodatkowy efekt obcowania z przestrzenią, tylko z hałasem jaki powoduje mocny wiatr.
Powiat leski jest znany jako „kraina szybowisk”.
źródło: PR Rzeszów