Na Podkarpaciu większość pszczół opuszcza ule, ale owady są w słabej kondycji. Podczas tegorocznej zimy wyginęło średnio 30 proc. rodzin pszczelich – powiedział PAP prezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Rzeszowie Tadeusz Dylon.
„Pszczoły opuszczają ule zarówno w pasiekach położonych na otwartym terenie, w pobliżu domostw, jak i te, które znajdują się np. w lasach. Niektóre zebrały już nawet nektar z kwiatów m.in. leszczyny” – mówił we wtorek Dylon.
Powołując się na szacunki pszczelarzy przekazał, że okresu zimowego nie przetrwało ponad 30 proc. rodzin pszczelich. Jednym z powodów – jak mówił – była tegoroczna zima, a w zasadzie jej brak. „W konsekwencji nietypowej pogody nastąpiła reinwazja warrozy, czyli choroby wywołanej przez pasożyty pszczół” – wyjaśnił.
Warroza, obecnie najgroźniejsza choroba pszczół na całym świecie, występuje w pasiekach na wszystkich kontynentach. Powoduje duże straty.
W ocenie prezesa rzeszowskiego Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy, odbudowa wyrządzonych przez warrozę ubytków wśród rodzin pszczelich „potrwa cały najbliższy sezon”. Oznacza to – jak mówił – że w tym roku zbiory miodu mogą być mniejsze.
Pszczoły opuszczają ule, kiedy jest słonecznie, a temperatura powietrza przekroczy co najmniej 10 stopni Celsjusza.
W południowo-wschodniej Polsce ponad połowa pasiek wytwarza miód ze spadzi iglastej. Spadź, zwana również rosą miodową, występuje latem na igłach oraz gałęziach jodły i świerka. Składa się głównie z soków roślinnych.
Miody spadziowe mają m.in. walory lecznicze. Na Podkarpaciu produkują je głównie pasieki położone w lasach Bieszczad, Beskidu Niskiego oraz pogórzy Dynowskiego i Przemyskiego. Pasieki przygotowane na zbiory miodu spadziowego można spotkać m.in. w woj. świętokrzyskim i małopolskim.
W woj. podkarpackim ponad 4 tys. pszczelarzy prowadzi 110 tys. rodzin pszczelich. Na jeden kilometr kwadratowy przypada tam sześć rodzin pszczelich, a przeciętna krajowa to cztery rodziny.(PAP)
Autor: Alfred Kyc