Policjanci z Podkarpacia odkryli „dziuplę samochodową”, w której znajdował się m.in. skradziony we Włoszech mercedes.
W warsztacie samochodowym znalezione zostały też części pochodzące z aut skradzionych na terenie UE. Właścicielowi warsztatu grozi za paserstwo nawet 5 lat więzienia.
Jak poinformowała w sobotę podkarpacka policja, 34-letni właściciel warsztatu został aresztowany na dwa miesiące.
„Dziuplę” namierzyli policjanci z Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie wraz z funkcjonariuszami Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej.
Jak wynika z policyjnej notatki, funkcjonariusze w jednym z warsztatów samochodowych na terenie gminy Majdan Królewski, weryfikowali informacje, z których wynikało, że mogą tam znajdować się części ze skradzionego na terenie Włoch mercedesa.
W trakcie wykonywanych czynności funkcjonariusze znaleźli skradzionego we Włoszech mercedesa oraz kilkadziesiąt części samochodowych.
„Sprawdzenia w bazach danych wykazały, że są to elementy pojazdów skradzionych w latach 2020-2021 na terenie Włoch, Niemiec i Anglii. Zidentyfikowane części pochodziły z samochodów marki mercedes, BMW i jeep. W warsztacie znajdowały się m.in. silniki, elementy karoserii, ale też wyposażenie wnętrza pojazdów, radia samochodowe i instalacje elektryczne” – podała policja.
Skradziony pojazd i części samochodowe zostały zabezpieczone na policyjnym parkingu. Policjanci zatrzymali 34-letniego właściciela warsztatu, który usłyszał zarzuty paserstwa.
Sąd Rejonowy w Kolbuszowej aresztował go tymczasowo na dwa miesiące.
(PAP)